Ohohohoh~~ Witam wszystkich ponownie! W listopadzie wprawdzie sporo pieniędzy poszło, ale zbyt dużo rzeczy nie przybyło, zdecydowanie nie przepadam za tą zależnością, ale jak chcesz coś mieć, to... no cóż, w każdym razie zakupów nie żałuję i tym razem. Mogę nawet powiedzieć, że żałuję tego, iż nie pokusiłam się na więcej tych cudeniek, bo są po prostu piękne.
Nawijam, bo dzisiaj będzie krótko, a jakoś trzeba zapchać notkę, no nie? Ale nie będę więcej przedłużać. Na powyższym zdjęciu możecie ujrzeć "tajemnicze" pudełeczka. Teraz wszystkich poniżej 18. roku życia proszę o opuszczenie bloga! Dobra, to był żart, ale dzieci zdecydowanie nie powinny czytać niektórych treści tu omawianych. To było ostrzeżenie, żeby nikt mi potem niczego nie wytykał i się nie skarżył.
Jak już wcześniej wspominałam pozapisywałam się do sporej ilości splitów. Wszystko zaczęło się w sierpniu, kiedy to ujrzałam na jednej grupie ryjbukowej, że ktoś organizuje zapisy na boxa z tymi maluszkami. Oh, matulu, jak ja się długo zastanawiałam nad tym, czy brać, czy nie brać, ale w końcu zdecydowałam się na to pierwsze. Moje serce krzyczało: "BIERZ!", a mój mózg: "PRZECIEŻ NAWET TEGO NIE ZNASZ, CO TY ROBISZ?!".
Nom, tak to mniej więcej wyglądało, a jedynym znanym faktem o tej serii było dla mnie, że postaci pochodzą z mangi yaoi pt. "Ten Count". Zaraz sprawdziłam sobie co to, kto to i w ogóle, to ogólnie, pobieżnie przejrzałam. Jak zobaczyłam, że to od Rihito Takarai, wystarczyło, żebym przeczytała opis i wzięłam w ciemno. Mangę przeczytałam sobie oczywiście później i niestety tylko to, co znajduje się na pewnie wiadomej wszystkim stronie ze skanlacjami po polsku, ale zawsze to coś.
To breloki z tzw. YuraYura Charm Collection od Sol International. Są to metalowe przywieszki, którym można odczepiać sznureczek. Od dostania przesyłki leżą w kopercie, bo nie mam miejsca na powieszenie ich gdziekolwiek, choć mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni :) Tyle pisania, żeby wszystko podsumować w dwóch zdaniach... jestem miszczem :x
Na koniec zwyczajowo kącik muzyczny, a w nim:
Do następnej notki! Trzymajcie się cieplutko, szczególnie, że tak zimno na dworze...
Ja "Ten Counta" nie lubię, ale Rihito Takarai robi piękne ilustracje i te gadżety są naprawdę urocze.
OdpowiedzUsuńCo do samego tytułu mam mieszane uczucia, ale autorkę uwielbiam za kreskę. Zawsze można podziwiać śliczne rysunki i chyba to mnie skłoniło do kupna najbardziej :)
UsuńJa akurat należę chyba do tego nielicznego grona ludzi, a przynajmniej nielicznego grona wśród moich znajomych, którzy Ten Count lubią. No dobra, może faktycznie nie spodziewałam się, że później zrobi się z tego aż takie porno, ale do wszystkiego da się przyzwyczaić. hah ^^" Same breloki są przeurocze i z chęcią bym ci je podkradła! <3
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy doczytałam do momentu, w którym robi się z tego jakieś wielkie porno (raczej nie), ale zaszczepiłaś we mnie trochę dystansu do tytułu, w przyszłości chyba będę bardziej uważać xD Na chwilę obecną irytuje mnie trochę to, że już powoli dobrze mu szło w pokonywaniu tego strachu, a teraz zaczyna jakby się znowu cofać...
Usuńzapraszam do siebie gdzie do zgarnięcia jest kawaiibox
OdpowiedzUsuńTen Count od pewnego momentu robi się zwyczajnie chory.
OdpowiedzUsuń:O Boszzz... teraz zastanawiam się, czy czytać dalej xD
UsuńWidzę kochana, że blog zbiera czytaczy (haha xD), co nawet mnie cieszy! Powodzenia w pisaniu, a ja wracam do swojego pisania jednej notki od X czasu :D
OdpowiedzUsuńCzekam na jakąkolwiek notkę u Ciebie... :x nie ważne o czym, miało się coś pojawić, nie? Jakieś podsumowanko byś zrobiła albo cuś :D
Usuń