wtorek, 1 września 2015

Podsumowanie zakupów z sierpnia (2015)



Witam wszystkich! 1 wrzesień, to dla niektórych (mówię tu o także sobie) coś, co nie powinno przychodzić tak szybko. Wakacje się skończyły, a ja nadal nie wierzę, że znów trzeba chodzić do szkoły. Na dodatek każdy czwartek - według mojego planu - witać mnie będzie dwoma godzinami w-fu od godz. 7.10, to chyba pierwszy raz, kiedy sobie naprawdę współczuję. Kill me, please!

W dzisiejszej notce o tym, co udało mi się zdobyć podczas sierpnia, a także bonusowo zakupy z ostatniego lipca, które zaliczam jako sierpniowe. xp W innym wypadku notka nie byłaby, tak długa. Serdecznie zapraszam do dalszej części!


Zdjęcie tego długopisu nie jest tu przypadkiem. Tak, to prawda i to jego obwiniam o mój ból. Znaleźliście się może kiedyś w sytuacji, kiedy macie w planie kupić długopis za niecałe 2zł do lineartów, bo stary się już skończył? Czy weszliście do Matrasa i przeszukując półki sięgnęliście po kilka innych drobiazgów? Ja weszłam do sklepu z tym planem i sięgnęłam po kilka innych rzeczy. I mój plan nie wypalił, i moje pieniądze zniknęły, bo zamiast niecałych 2zł wydałam ponad 50zł. Stąd też wziął się mój ból, mojego portfela przy okazji też, bo schudł w parę sekund. (Dlaczego ludzie tak nie potrafią?)

Przejdę już do tego, co przyczyniło się do odchudzenia - skutecznego zresztą - mojego portfela.

 

Nie umiałam tego długopisu znaleźć, więc przeglądałam sobie mangi, oczywiście większość nie pasowała mi do kontynuowania kolekcji albo nie miała (w przypadku nie posiadanych przeze mnie) pierwszych tomów z interesujących mnie tytułów. Pokusiłam się więc na Oblubienicę, zapominając, że kosztuje trochę więcej, niż standardowo. Podeszłam jeszcze raz do regału z przyborami szkolnymi i wypatrzyłam w końcu ten długopis, a że nie byłam pewna, kiedy znajdę się tam następnym razem, to wzięłam od razu trzy. Jednak na tym nie koniec, bo moje oczy wpatrzyły metaliczne markery! Tak oto wydałam jedne z moich ostatnich pieniędzy. Markerów nie żałuję. Już po powrocie z miasta chwyciłam za szkicownik, by stworzyć dwa rysunki, do których je wypróbowałam. Nie wiem, co się stało, ale dostałam takiego wena, że stworzyłam chyba mój najlepszy obrazek. Poniżej jego fragment, by pokazać działanie markerów. :)



Przechodząc do "prawdziwych" zdobyczy sierpniowych... Wybrałam się na zakupy z mamą i bratem. W Kauflandzie oprócz zupek Oyakata (za 2.40zł) dorwałam coś, czego bym się nigdy nie spodziewała! Film animowany Astro Boy (na podstawie mangi Tezuki, jakby ktoś nie wiedział). Nie zaskoczył mnie tak bardzo widok tego filmu (choć to też), jak jego cena. Wynosiła ona całe 9.99zł. 



W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do Biedronki i oczywiście musiałam sobie kupić te tanie naklejki za ok. 2.50zł. Mimo ceny wyglądają naprawdę dobrze i są strasznie słodkie. =^.^=



  



Ostatnią rzeczą w tym podsumowaniu będą moje nabytki z wrocławskiej Yatty, o czym wspominałam w poprzednim poście. Ponieważ nie było już Tokyo Ghoula, na którego miałam nadzieję, nikłą, ale zawsze - nadzieję. Spodziewałam się, że już nic na półkach nie będzie, bo sprzedaje się on ja świeże bułeczki, dlatego musiałam wziąć coś innego. Trafiło akurat na to:


Mówiąc prościej wzięłam to, czego nie chciałam kupować w najbliższym czasie, ale tak mnie podkusiło, że nie wytrzymałam. Postanowiłam się wstrzymać z kupowaniem Ścieżek do zakończenia serii, ale nie podołałam temu postanowieniu i wzięłam tom #5 i #6. Kuroko jest wydawany częściej, co za tym idzie - jestem coraz szybciej do tyłu, dlatego skusiłam się na dwa kolejne tomy: #3 i #4. Muszę się jednak przyznać, że nie pamiętałam, jak skończyły się poprzednie tomy, więc mój plan poczytania sobie mang w drodze powrotnej z Wrocławia nie wypalił. Do teraz, w sumie nie przeczytałam w całości żadnego tomu mangi z tego podsumowania, zaczęłam tylko Oblubienicę, przy której stanęłam chyba na pierwszym rozdziale. :o

To by było na tyle tym razem! Jak wspomniałam wcześniej, jeżeli macie jakiekolwiek pytania - piszcie śmiało! Pozdrawiam i, mam nadzieję, do zobaczenia w następnej notce!


W tworzeniu dzisiejszej notki towarzyszyła mi twórczość Hyde'a.